Wiele ostatnio się mówi o końcu świata, dodatkowo całą machinę napędza Hollywood tworząc produkcje o możliwych opcjach Armageddonu. Jednak skąd się wzięła cała ta obsesja na punkcie końca cywilizacji? Zacznę od tego, że mając na myśli koniec świata, tak naprawdę myślimy o końcu ludzkości. Ziemia (Świat), będzie istniała dalej, tylko bez nas na pokładzie. Jest wiele źródeł mówiących o kresie cywilizacji w dniu 21.12.2012. Głównym i najbardziej znanym z nich jest przekolorowana historia dotycząca kalendarza Majów. Za sprawą wędrówki Ziemi punkt Barana (inaczej punkt równonocy - początek astronomicznej wiosny) przesuwa się i wędruje przed kolejnymi gwiazdozbiorami. Obecnie znajduje się on w gwiazdozbiorze Ryb, jednak nazwa została wymyślona kiedy znajdował się jeszcze w gwiazdozbiorze Barana. W dzisiejszych czasach kończy się era Ryb, a punkt równonocy będzie przechodzić w gwiazdozbiór wodnika. Punkt ten porusza się tak jak wędruje ziemia, jednak pełny obieg zajmuje mu prawie 26 tysięcy lat. Nasi uczeni nazywają ten okres "rokiem platońskim". Jednak w przeszłości znany był pod wieloma nazwami, Aztekowie nazywali go "słońcem", a Majowie "Światem". Tak więc w 2012 roku nie będziemy świadkami zagłady ludzkości, ale końcem starego i początku nowego "Świata", który wg Majów zainicjowały narodziny planety Wenus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz